19 października ogłoszono wyniki Europejskiego Konkursu Nawigacji Satelitarnej 2011. Paradoksalnie, wygrała go firma, która w swym rozwiązaniu w ogóle nie uwzględnia posługiwania się mapą. Kierowcę do celu prowadzi imponujących rozmiarów czerwony kabel.
Tak. Czerwony kabel. Europejski Konkurs Nawigacji Satelitarnej 2011 wygrała bowiem kierowana przez dwóch Polaków firma MVS-California z projektem Virtual Cable, czyli właśnie „wirtualny kabel”. Na czym polega i co go odróżnia od innych rozwiązań znanych z GPS-ów?
Przede wszystkim – wyświetlacz nawigacji nie ma 5, ani nawet 10 cali – jest nim cała przednia szyba samochodu. I nie chodzi o montowanie w miejsce tych zwyczajnych potwornie drogich holograficznych ekranów. Pierwsze skrzypce gra tu specjalny trójwymiarowy projektor, rzucający na zwykłą przednią szybę samochodu super-realistyczny obraz dodatków (takich jak sam kabelek, wirtualne znaki drogowe i POI) generowanych przez system nawigacji. Po drugie – urządzenie nie wyświetla mapy z zaznaczoną trasą przejazdu, lecz właśnie „kabelek”, który prowadzi kierowcę do celu… jak po sznurku. Jest on generowany przez aplikację angażującą do pracy rzeczywistość rozszerzoną (AR).
Dzięki połączeniu obu, kierowca nie musi nerwowo przerzucać wzroku z jezdni na mikroskopijny wyświetlacz nawigacji. Wszystko czego potrzebuje widzi przed sobą. Czerwony kabelek zawieszony nad poziomem ulicy wskazuje drogę na kilkaset metrów wprzód, na poboczu pojawiają się wirtualne znaki ostrzegające przed niebezpieczeństwami, a odnalezienie hotelu w nocy chyba nigdy nie będzie już proste.
źródło: Gazeta.pl Technologie